niedziela, 24 lipca 2022

Królowie Los Santos - Rozdział 1

         Działo się to w tydzień po moich urodzinach, gdzie na imprezie w klubie ze striptizem Vanilla Unicorn, poznałem dwoje młodych ludzi. Byli oni emigrantami z Polski. Dlatego szybko znalazłem z nimi wspólny temat, ponieważ moja matka jest Polką. Ojca nigdy nie poznałem, chociaż wiem, że to Rdzenny Amerykanin z plemienia Wapiti, z Kanady. Nie miałem pracy i szukałem szybkiego zarobku. Dlatego zgodziłem się wziąć udział w napadzie na kasyno. Siedziałem z nimi w Rancherze XL. Ruszyliśmy w stronę kasyna z dzielnicy La Mesa. Po niedługiej chwili byliśmy pod lobby pracowniczym kasyna Diamond odziani w czarne kombinezony i w kominiarkach. Camillus i Olivia unieruchomili kamery taserem. Po chwili byliśmy w środku kasyna.
- Na mój znak, strzelasz w skrzynkę przy bramce. Wtedy my wchodzimy i rozwalamy strażników. – powiedział Camillus.
Wycelowałem z tasera w skrzynkę i strzeliłem na jego znak. Wtedy on i Olivia przeszli przez bramki i zastrzelili ochroniarzy. W tym czasie, ja unieszkodliwiłem kolejną kamerę. Przeszliśmy korytarzem do pokoju ochrony. Tam Olivia bez skrupułów zastrzeliła kolejnego strażnika. Wiedział na co się piszę, ale ich brutalność mnie zszokowała. Jednak nie dałem tego po sobie poznać.
- Tu masz wejście do małego skarbca. Gdy otworzę drzwi, to wtedy szybko wchodzisz i zgarniasz kasę. My w tym czasie schodzimy na dół, likwidujemy kolejnego strażnika i kamerę. W tym sejfie jest przycisk, więc bez problemów otworzysz sobie drzwi.
Gdy Olivia otworzyła drzwi sejfu, szybko pobiegłem zbierać gotówkę. Torba po chwili zapełniła się banknotami.
Zszedłem po schodach na dół, gdzie czekali moi wspólnicy. Kierowaliśmy się w stronę sklarbca. Camillus i Olivia likwidowali strażników i kamery.
W końcu stanęliśmy przed drzwiami skarbca. Gdy oni rozwiercali zamki, ja stałem na czatach. Po chwili weszliśmy do skarbca i zaczęliśmy zbierać gotówkę. Na 30 sekund przed końcem czasu wyznaczonego przez naszego hakera, skończyliśmy zbierać pieniądze.
Udaliśmy się z powrotem do wejścia pracowniczego. Ponownie wyłączałem kamery taserem.
Gdy wyszliśmy przez lobby pracownicze, od razu przeskoczyliśmy przez płot na tor wyścigowy. Tamtędy pobiegliśmy w stronę ulicy. Olivia zatrzymała i ukradła innego SUV-a, Ballera. Włożyłem torbę z pieniędzmi do bagażnika.
Nagle poczułem uderzenie, jakby młotem w lewy bark. Upadłem na ulicę. Odwróciłem się na plecy. Nade mną stał Camillus i celował do mnie z pistoletu. Upadłem. Ledwo mogłem się ruszać. Zacząłem się czołgać w kierunku mostu.
- Tomo. Chyba nie myślałeś, że podzielimy się hajsem z jakimś żółtodziobem? – powiedziała Olivia, wsiadając do niedawno ukradzionego samochodu.
          Nagle od strony skateparku nadjechało czarne Grotti Carbonizare. Wysiadł z niego mężczyzna odziany w czarną skórzaną kurtkę ze skróconym pistoletem maszynowym MP5 w rękach. Strzelił w kierunku odjeżdżających Camillusa i Olivii. Jednak ich nie trafił.
- Chyba przydała by ci się pomoc. – powiedział odziany w czerń mężczyzna.
- A jak myślisz? Sam widziałeś co się stało! Dostałem kulkę od swojego wspólnika! – krzyknąłem. – Jak ma na imię mój wybawca?
- John. John Michael Burnett. – odpowiedział odziany w czarną kurtkę dobrze zbudowany mężczyzna o koziej bródce.
- Thomas Gavos. Ale mówią na mnie Tomoden. – odrzekłem, gdy mój wybawca pomógł mi wstać i wsiąść do swojego pięknego samochodu.
- Uciskaj ranę. W ten sposób nie wykrwawisz się, zanim dojedziemy do mojego zaufanego lekarza. – powiedział John.
         Gdy dotknąłem koszulką ranę, moje ciało przeszył potworny ból. Zacząłem krzyczeć i pospieszać mojego wybawcę. Pędziliśmy przez ulicę Wschodniego Vinewood. Chwilę później John wziął do ręki najnowszy model smartfona iFruit i wybrał numer.
- Tony. Tu John. Mam dla ciebie klienta do szycia. Dostał kulkę w bark. Jego stan jest stabilny. Już jedziemy.
      Pociemniało mi przed oczami i straciłem  przytomność.

czwartek, 10 lutego 2022

Mroczny Chaos - Rozdział 1

     Było to ciepłego wieczora na planecie – mieście Coruscant. Młody, niedawno pasowany na rycerza, Tomoden Gavros, siedział w bibliotece w świątyni Jedi. Przez cały dzień studiował księgę o starożytnych Jedi, z czasów Wojen Mandaloriańskich. Razem z nim w bibliotece byli między innymi: Jocasta Nu – bibliotekarka Jedi, młody padawan Pat Kolar i mistrz Jedi Folkien Cabar.
Tego wieczora Tomoden poczuł wielkie zakłócenia w Mocy.
- Mistrzu Cabar. Też poczułeś te zakłócenia? – zapytał Tomoden.
- Tak, Tomo. Musiało wydarzyć się coś strasznego. – odrzekł Folkien Cabar.
Wtedy z korytarza dobiegły ich odgłosy walki.
- Uciekajcie! Ja ich zatrzymam! – krzyknęła Jocasta Nu. – Niedaleko jest wejście do kanałów. Tamtędy się uratujecie.
Do biblioteki wbiegł jeden z padawanów.
- Uciekajcie! Jest ich zbyt wielu! – krzyknął i po chwili padł martwy pod blasterowymi wiązkami z karabinów klonów.
Tomoden, Pat i Folkien, pobiegli do korytarza, który prowadził do wejścia do kanałów. Jednak ten korytarz został odcięty. Klony zaczęły do nich strzelać z karabinów blasterowych. Mistrz Cabar bez problemu odbił wszystkie wiązki blasterowe. Jednak Pat Kolar, nie był tak wytrenowany, i został ranny w nogę. Tomodenowi najpierw udało się odbić trzy wiązki wystrzelone w jego kierunku, jednak dostał postrzał w ramię. Mistrz Cabar, z całej siły odepchnął Mocą klony, a potem podbiegł do Pata, który upadł na podłogę. Wziął na ręce rannego padawana i krzyknął do Tomodena.
- Tomo! Musisz nas osłaniać. Za chwilę wydostaniemy się stąd.
- A co z resztą?! Musimy im pomóc! – zaprotestował Tomoden.
- Większość z nich i tak już nie żyje. Uciekajmy stąd! Jest czas na walkę, i jest czas na ucieczkę! – krzyknął Folkien Cabar.
Tomoden dobił leżącego na podłodze klona i ruszył za mistrzem i padawanem.
Wskoczyli do kanału. Cały czas dobiegały ich odgłosy walki ze świątyni. Przedzierali się korytarzami, aż w końcu ujrzeli wyjście.
Gdy wyszli z kanałów, stanęła przed nimi kobieta odziana w zbroję mandaloriańską.
Wycelowała do nich z karabinu blasterowego E-11.
- Stać zdradzieccy Jedi! Dużo zapłacą mi za trzech Jedi.
- Parvina Maal! Ty podła szmato! Dla kogo pracujesz?! – krzyknął Folkien Cabar.
Łowczyni nagród nie odpowiedziała, tylko strzeliła z blastera. Jednak Tomoden nie widział dziury po wiązce z blastera. Musiała przełączyć karabin na ogłuszanie.
Po chwili Pat i Tomoden również zostali ogłuszeni.