Ian wprowadził się do Anny i Tomka. Codziennie uczył syna latać na miotle i podstawowych zaklęć.
Pierwszego września 1999 roku, całą rodziną, stawili się na dworcu King’s Cross. Tego dnia, Tomek, już jako Tom, miał wyruszyć w podróż do Hogwartu. W transporterze miał swojego kuguchara Figona.
Była 10:35, gdy podeszli do barierki oddzielającej peron 9 i 10. Tommy rozpędził się i wjechał w barierę, przez którą przeniknął i znalazł się na peronie 9 i 3/4. Chwilę później pojawili się jego rodzice. Było tam mnóstwo ludzi, a także wielką czerwono-czarna lokomotywa razem z pociągiem.
Nagle w tłumie Tom zauważył czarodzieja o brązowych włosach i średnim wzroście. Poznał tą twarz z Proroka Codziennego – magicznej gazety. To był Neville Longbottom – jeden z bohaterów Bitwy o Hogwart. Obok niego stała szczupła blondynka, o głowę niższa od niego.
- Mamo. To jest Neville Longbottom? Bohater Bitwy o Hogwart? – zapytał Tommy po polsku.
- To on. Będzie cię uczył zielarstwa. – odparła Anna.
Tomek podszedł do Neville'a Longbottoma i chwilę myślał jak się przywitać.
- Część. Pierwszy raz do Hogwartu? – zapytał Neville.
- Tak. – bąknął Tom. – Rok temu dowiedziałem się, że jestem czarodziejem. Tata uczył mnie latać na miotle i czarować.
Wtedy do Neville’a, podszedł Ian.
- Witam profesorze Longbottom. Jestem Ian Green. Niech pan ma oko na mojego syna Toma.
Gdy Ian wymówił imię syna, na twarzy Neville’a namalował się strach.
- Nie ma czego się bać. Tommy nie jest jaki jak Voldemort. Sam go uczyłem przez rok, i nie wykazuje zamiłowania czarną magią. – odpowiedział Ian.
- A to jest moja żona Hanna. Byłeś już u nas w Dziurawym Kotle, rok temu. – powiedział Neville. - Pora wsiadać, bo nam pociąg odjedzie.
Tom wsiadł do pociągu, a rodzice pomogli mu z transporterem z kugucharem Figonem.
Tom długo szukał wolnego przedziału. W końcu znalazł jeden, w którym był jeden chłopak, o hebanowo czarnych włosach, pociągłej twarzy i haczykowatym nosie.
- Mogę się przysiąść? We wszystkich przedziałach nie ma już miejsc. – zapytał Tom.
- Jasne! Siadaj. Jestem Ben Williams. Mieszkam w Northampton. Mój tata jest współwłaścicielem drużyny Williams F1. – przedstawił się. – Jestem półkrwi. Tata jest mugolem, a mama czarownicą.
- Ja jestem Tom Sobieski. Ja od urodzenia mieszkam w Londynie na Ealingu. Ale moja mama pochodzi z Polski, z rejonu Gór Świętokrzyskich.
Po chwili do przedziału wszedł szczupły chłopak o owalnej twarzy, lekko zadartym nosie i ciemno brązowych włosach.
- Hej. Widzieliście gdzieś brązową pręgowaną kotkę? Ganja mi uciekła. Przy okazji. Jestem Alan Palmer. Też w tym roku zaczynam Hogwart.
- Ja nie widziałem, ale mogę poprosić mojego kuguchara Figona, żeby jej poszukał. – odpowiedział Tom. – Ja jestem Tom Sobieski.
- A ja Ben Williams. – przedstawił się.
Tom wypuścił z transportera Figona i powiedział mu, żeby zaczął szukać kocicy. Figon odpowiedział mu miauknięciem.
Ben i Alan popatrzyli na Toma ze zdziwieniem.
- Tom! On ciebie na prawdę zrozumiał! Umiesz rozmawiać ze zwierzętami?! – zapytał Alan.
- No tak. To dla mnie naturalne, jak oddychanie. – odparł Tom.
Figon ruszył przez pociąg, a Tom, Ben i Alan, za nim. Biegli przed siebie, aż dotarli do wagonu bagażowego.
A tam, na kufrze siedziała brązowa pręgowana kocia. Dokładnie taki, jak ją opisał Alan.
- Ganja! Nie uciekaj więcej Alanowi. – powiedział Tom. – Ja jestem Tom. A to jest Ben.
Ganja miauknęła i podeszła do Alana i zaczęła się na niego wdrapywać. Weszła mu na ramię.
Po chwili jeden z kufrów, mocno się zatrząsł i otworzył. Wychyliła się koścista zakapturzona postać.
Ganja i Figon zaczęły prychać na tą pelerynę. Tom i Alan złapali swoje zwierzaki i zaczęli uciekać z wagonu. Jedynie Ben został w środku.
Tom wrócił po niego. Podniósł go z ziemi i ostatkami sił, udał im się wydostać z wagonu. Tom miał wrażenie, jakby całe szczęście i radość z życia, go opuściły. Zablokował drzwi i wysłał Alana po profesora Longbottoma.
Neville, pojawił się w kilka minut.
- Wie pan co to jest? Czułem się, jakby całe szczęście ode mnie uciekło. – powiedział Tom.
- Macie bardzo dużo szczęścia. To dementor. Byli strażnikami w Azkabanie. A teraz pałętają się po świecie, gdy dołączyli do armii Voldemorta. Muszę powiadomić załogę pociągu. Bo chyba nie wiedzą co wiozą. – powiedział i ruszył do wagonu z wyciągniętą różdżką.
Tom i Alan chcieli mu pomóc, ale powstrzymał ich.
- Expecto Patronum!- krzyknął profesor i narysował w powietrzu spiralę. Z końca różdżki wyleciał świetlisty sokół i pomknął w stronę dementora. Stwór zaczął uciekać, a Neville skierował go z powrotem do skrzyni.
Następnie zamknął kufer jak należy i udał się do pani z wózkiem, która od wielu lat sprzedawała słodycze w pociągu. Opowiedział jej o zaistniałej sytuacji i poprosił, żeby powiadomiła maszynistę.