środa, 18 lipca 2018

Dziedzictwo Mroku - Rozdział 5

   Od spotkania na ulicy Pokątnej, minął prawie rok.
   Ian wprowadził się do Anny i Tomka. Codziennie uczył syna latać na miotle i podstawowych zaklęć.
Pierwszego września 1999 roku, całą rodziną, stawili się na dworcu King’s Cross. Tego dnia, Tomek, już jako Tom, miał wyruszyć w podróż do Hogwartu. W transporterze miał swojego kuguchara Figona. 
Była 10:35, gdy podeszli do barierki oddzielającej peron 9 i 10. Tommy rozpędził się i wjechał w barierę, przez którą przeniknął i znalazł się na peronie 9 i 3/4. Chwilę później pojawili się jego rodzice. Było tam mnóstwo ludzi, a także wielką czerwono-czarna lokomotywa razem z pociągiem.
      Nagle w tłumie Tom zauważył czarodzieja o brązowych włosach i średnim wzroście. Poznał tą twarz z Proroka Codziennego – magicznej gazety. To był Neville Longbottom – jeden z bohaterów Bitwy o Hogwart. Obok niego stała szczupła blondynka, o głowę niższa od niego.
   - Mamo. To jest Neville Longbottom? Bohater Bitwy o Hogwart? – zapytał Tommy po polsku.
    - To on. Będzie cię uczył zielarstwa. – odparła Anna.
Tomek podszedł do Neville'a Longbottoma i chwilę myślał jak się przywitać.
- Część. Pierwszy raz do Hogwartu? – zapytał Neville.
- Tak. – bąknął Tom. – Rok temu dowiedziałem się, że jestem czarodziejem. Tata uczył mnie latać na miotle i czarować.
Wtedy do Neville’a, podszedł Ian.
- Witam profesorze Longbottom. Jestem Ian Green. Niech pan ma oko na mojego syna Toma.
Gdy Ian wymówił imię syna, na twarzy Neville’a namalował się strach.
- Nie ma czego się bać. Tommy nie jest jaki jak Voldemort. Sam go uczyłem przez rok, i nie wykazuje zamiłowania czarną magią. – odpowiedział Ian.
- A to jest moja żona Hanna. Byłeś już u nas w Dziurawym Kotle, rok temu. – powiedział Neville. - Pora wsiadać, bo nam pociąg odjedzie.
Tom wsiadł do pociągu, a rodzice pomogli mu z transporterem z kugucharem Figonem.
Tom długo szukał wolnego przedziału. W końcu znalazł jeden, w którym był jeden chłopak, o hebanowo czarnych włosach, pociągłej twarzy i haczykowatym nosie.
- Mogę się przysiąść? We wszystkich przedziałach nie ma już miejsc. – zapytał Tom.
- Jasne! Siadaj. Jestem Ben Williams. Mieszkam w Northampton. Mój tata jest współwłaścicielem drużyny Williams F1. – przedstawił się. – Jestem półkrwi. Tata jest mugolem, a mama czarownicą.
- Ja jestem Tom Sobieski. Ja od urodzenia mieszkam w Londynie na Ealingu. Ale moja mama pochodzi z Polski, z rejonu Gór Świętokrzyskich.
Po chwili do przedziału wszedł szczupły chłopak o owalnej twarzy, lekko zadartym nosie i ciemno brązowych włosach.
- Hej. Widzieliście gdzieś brązową pręgowaną kotkę? Ganja mi uciekła. Przy okazji. Jestem Alan Palmer. Też w tym roku zaczynam Hogwart.
- Ja nie widziałem, ale mogę poprosić mojego kuguchara Figona, żeby jej poszukał. – odpowiedział Tom. – Ja jestem Tom Sobieski.
- A ja Ben Williams. – przedstawił się.
Tom wypuścił z transportera Figona i powiedział mu, żeby zaczął szukać kocicy. Figon odpowiedział mu miauknięciem.
Ben i Alan popatrzyli na Toma ze zdziwieniem.
- Tom! On ciebie na prawdę zrozumiał! Umiesz rozmawiać ze zwierzętami?! – zapytał Alan.
- No tak. To dla mnie naturalne, jak oddychanie. – odparł Tom.
Figon ruszył przez pociąg, a Tom, Ben i Alan, za nim. Biegli przed siebie, aż dotarli do wagonu bagażowego.
A tam, na kufrze siedziała brązowa pręgowana kocia. Dokładnie taki, jak ją opisał Alan.
- Ganja! Nie uciekaj więcej Alanowi. – powiedział Tom. – Ja jestem Tom. A to jest Ben.
Ganja miauknęła i podeszła do Alana i zaczęła się na niego wdrapywać. Weszła mu na ramię.
Po chwili jeden z kufrów, mocno się zatrząsł i otworzył. Wychyliła się koścista zakapturzona postać.
Ganja i Figon zaczęły prychać na tą pelerynę. Tom i Alan złapali swoje zwierzaki i zaczęli uciekać z wagonu. Jedynie Ben został w środku.
Tom wrócił po niego. Podniósł go z ziemi i ostatkami sił, udał im się wydostać z wagonu. Tom miał wrażenie, jakby całe szczęście i radość z życia, go opuściły. Zablokował drzwi i wysłał Alana po profesora Longbottoma. 
Neville, pojawił się w kilka minut.
- Wie pan co to jest? Czułem się, jakby całe szczęście ode mnie uciekło. – powiedział Tom.
- Macie bardzo dużo szczęścia. To dementor. Byli strażnikami w Azkabanie. A teraz pałętają się po świecie, gdy dołączyli do armii Voldemorta. Muszę powiadomić załogę pociągu. Bo chyba nie wiedzą co wiozą. – powiedział i ruszył do wagonu z wyciągniętą różdżką.
Tom i Alan chcieli mu pomóc, ale powstrzymał ich.
- Expecto Patronum!- krzyknął profesor i narysował w powietrzu spiralę. Z końca różdżki wyleciał świetlisty sokół i pomknął w stronę dementora. Stwór zaczął uciekać, a Neville skierował go z powrotem do skrzyni.
Następnie zamknął kufer jak należy i udał się do pani z wózkiem, która od wielu lat sprzedawała słodycze w pociągu. Opowiedział jej o zaistniałej sytuacji i poprosił, żeby powiadomiła maszynistę.

wtorek, 10 lipca 2018

Dziedzictwo Mroku Rozdział 4

    Tomek i Anna patrzyli na Iana z nieukrywanym zdziwieniem.
- Tommy. Mam dla ciebie prezent. – powiedział brodacz i podał Tomkowi zapakowaną miotłę sportową. – To najnowszy model Błyskawicy. Mam nadzieję, że będziesz kiedyś tak dobrym graczem w quidditcha, jak ja za czasów szkolnych.
Tomek przyjął prezent i zaczął go odpakowywać.
Anna nadal zszokowana, patrzyła na Iana.
- Zniknąłeś na 11 lat i nawet się nie odezwałeś! – wrzasnęła i nagle jej włosy zmieniły kolor z miodowego, na zielony.
Ian, Tomek i pan Olivander, spojrzeli na Annę.
- Co się tak gapicie?! – krzyknęła.
Pan Olivander podał Annie lusterko.
Gdy zobaczyła, że ma zielone włosy, z wrażenia upuściła je, rozbijając się na podłodze sklepu.
- Reparo. – Ian wypowiedział zaklęcie celując w lusterko i natychmiast złożyło się w całość.
- Jest pani metamorfomagiem!  - krzyknął pan Olivander.
Po chwili do sklepu przyszedł Hagrid, trzymając na smyczy, wielkiego rudego kota ze szpiczastymi uszami zakończonymi pędzelkami jak u rysia, i ogonie z kitą jak u lwa.
- Tommy. To prezent dla ciebie. To kuguchar Figon. Będziecie do siebie pasować. – powiedział olbrzym. – Jeszcze o jednym ci nie powiedziałem. W Hogwarcie nauczam Opieki Nad Magicznymi Stworzeniami.
Tomek przyjął prezent od Hagrida. I wszyscy wyszli na ulicę. 
Następnie udali się do świeżo wyremontowanej księgarni Esy i Floresy, po podręczniki.
Gdy weszli do środka, zobaczyli Newtona Skamandera ze swoim wnuczkiem Rolfem.
- Profesor Skamander! – krzyknął Ian. – Miło pana widzieć.
- Witaj Ian. Co cię tu sprowadza?
- Przyszedłem dać synowi prezent na jedenaste urodziny.
Tomek pokazuje miotłę Błyskawica, którą dostał od ojca.
- To jest Newton Skamander. Najsławniejszy magizoolog. – szepnął Hagrid do Tomka. – W liście podręczników masz jego książkę „Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć”.
- No to należy ci się prezent ode mnie. – powiedział Newton. Chwycił jeden z egzemplarzy podręcznika „Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć” i zawołał do siebie Tomka.
- Dla kogo ma być dedykacja? – zapytał.
- Dla Tomka – powiedział po polsku.
- Przepraszam. Dla kogo? – zapytał Newton Skamander.
- Dla Tommy'ego Sobieskiego. – powiedziała Anna, po czym zwróciła się do syna. – Tomek. Jak się przedstawiasz Anglikom, to mów, że nazywasz się Thomas Sobieski. Albo Tom.
Kiwnął głową i podszedł do Newtona.
- Pragnę ci wręczyć pierwsze wydanie „Fantastycznych zwierząt” z autografem z dedykacją. – powiedział magizoolog. – Chciałbym, żebyś poznał mojego wnuka Rolfa.
Tomek podszedł do śniadego chłopaka i uścisnął mu dłoń.
- Cześć. Jestem Tom Sobieski. Za rok idę do Hogwartu.
- Hej. Jestem Rolf. Też chcę być magizoologiem jak dziadek. Ja skończę Hogwart za rok. Walczyłem w Bitwie o Hogwart. A teraz chyba odsłużę kilka lat jako auror. Kingsley chciał mnie zwerbować od razu po bitwie. Ale chciałem dokończyć naukę.
- Zabiłeś kogoś? – spytał Tomek, trochę podekscytowany, i trochę przestraszony.
- Nie. Ale ogłuszyłem i złapałem Rudolfa Lestrange'a. Jego żoną była Bellatrix Lestrange. To ona torturowała Longbottomów i zabiła Syriusza Blacka. Rudolfus też torturował Longbottomów.
- A co się stało z Bellatrix? – zapytał zaciekawiony Tomek.
- Zabiła ją Molly Weasley. Bellatrix próbowała zabić jej córkę Ginny. Znam ją osobiście. To bliska przyjaciółka Luny Lovegood – mojej dziewczyny.
- A znasz Harry’ego Pottera? – wtrąciła się Anna.
- Tak. Za rok jak zdam OWUTEMy, to i skończę Hogwart, to zostanę magizoologiem, jak mój dziadek. Do zobaczenia w Hogwarcie.
    Po tych słowach, Rolf i Newton Skamanderowie wyszli z księgarni, a Tomek, Anna, Ian i Hagrid zostali jeszcze na zakupy.
    Następnie Anna kupiła Tomkowi resztę ekwipunku i wrócili do domu.

piątek, 22 czerwca 2018

Dziedzictwo Mroku - Rodział 3

  Dzień urodzin minął Tomkowi, bardzo szybko. Koledzy i koleżanki wypytywali się go, o ten list i sowę. Jednak nic im nie powiedział.
Następnego dnia, pojechał z mamą, do Dziurawego Kotła – pubu i motelu przez który był wejście do magicznej części Londynu.
  Do pubu weszli dokładnie o 12:00. Anna przywitała się z barmanem Tomem.
- Hej Tom. Przyprowadziłam dzisiaj swojego syna na jego pierwsze zakupy na Ulicy Pokątnej.
- Jak masz na imię młodzieńcze?
- Tomek. – odpowiedział po polsku.
- Nie rozumiem. Tomek? Masz na myśli imię Tom? – zapytał barman.
- Dokładnie. – opowiedział chłopiec.
- W takim razie powodzenia na pierwszych zakupach. – powiedział barman.
   Chwilę później do Dziurawego Kotła wszedł brodaty mężczyzna, wielki jak stodoła.
- Część Tom. – przywitał się z barmanem.
- Oooo. Cześć Hagrid. Co cię dzisiaj tu sprowadza? – zapytał barman.
- Ten młodzieniec. – odparł olbrzym i wskazał na Tomka.
Chłopak przestraszył się nie na żarty i schował się za swoją matkę.
- Jestem Rubeus Hagrid. Strażnik kluczy i gajowy w Hogwarcie. Jestem tu po to, żeby przekazać wam klucz do waszego skarbca w Banku Gringotta. Poza tym, chcę przekazać prezent urodzinowy, Tommy'emu. – powiedział olbrzym.
Anna i Tomek przedstawili się gajowemu, i razem poszli na tyłu baru.
Tam Hagrid, wyjął swój różowy parasol i stuknął nim w cegły dookoła jednej wyszczerbionej.
Cegły rozstąpiły się i odsłoniły wejście na ulicę Pokątną.
    To już nie była ta sama ulica, co kiedyś. Dużo sklepów zostało zamkniętych. Jednak Olivanderowie, nadal wytwarzali i sprzedawali różdżki. Jednak przenieśli się do nowego sklepu, ponieważ poprzedni został zniszczony przez Śmierciożerców, zaledwie rok wcześniej.
Najpierw udali się do Banku Gringotta.
Hagrid zaprowadził ich do banku. Weszli do środka. Tomek oniemiał z zachwytu.
   Podeszli do okienka kasowego.
Hagrid chrząknął. Goblin z długim zakrzywionym nosem popatrzył się na nich.
- Państwo w jakiej sprawie?
- Chcę się dostać do mojego skarbca. – powiedziała Anna.
- Pokaże pani swoją różdżkę.
Ku zdziwieniu Tomka, Anna wyjęła z torebki różdżkę i pokazała ją goblinowi.
- Wszystko się zgadza. Proszę za mną. – powiedział goblin.
Poszli do kolejki i usiedli w wagoniku.
Najpierw ruszyli powoli. Jednak później kolejka nabrała prędkości.
Po około pięciu minutach jazdy, zatrzymali się przed skarbcem numer 197.
Wysiedli i podeszli do drzwi.
- Poproszę o klucz. – powiedział goblin.
Anna podała klucz i razem z Tomkiem i Hagridem, patrzyli, jak są otwierane drzwi.
Przy świetle lampki olejowej, zobaczyli góry złotych galeonów, srebrnych sykli i brązowych knutów.
Sama Anna była zaskoczona widokiem tego bogactwa. Zaczęła nabierać w torebkę monet. Kazała też Tomkowi zabrać ile zdoła unieść.
    Następnie udali się do nowego sklepu Olivanderów, po różdżkę.
Tomek wszedł do środka. Od razu przywitał go właściciel – Garrick Olivander.
- Witam panie... – przywitał się z Tomkiem legendarny wytwórca różdżek.
- Tom Sobieski. – odpowiedział Tomek po angielsku.
- Zatem chce pan kupić swoją pierwszą różdżkę?
Tomek skinął głową.
- W takim razie, może ta? – powiedział i podał mu różdżkę z jasnego drewna.
- Co mam zrobić? – zapytał Tomek z zakłopotaniem.
- Machnij nią! – odparł pan Olivander.
Tomek machnął różdżką, i pozostałe zaczęły latać.
- Nie! Zdecydowanie nie tą! – krzyknął pan Olivander, po czym poszedł szukać innej różdżki. Po dłuższej chwili znalazł jedną, polakierowaną na kolor kanarkowy, po czym podał ją Tomkowi.
    Z różdżki wydobył się blask, i rozniósł się po całym sklepie.
- To ciekawe. Bardzo ciekawe. Już kiedyś sprzedałem różdżkę z rdzeniem z serca tego smoka. Co dziwniejsze, również była wykonana z leszczyny. – powiedział pan Olivander.
- A kto jest właścicielem tej różdżki? – zapytał Tomek, pełny ciekawości.
- Nazywa się Linden. Był jednym z najbardziej zaufanych popleczników Lorda Voldemorta. Jednak Matt Linden, uniknął uwięzienia w Azkabanie. Obecnie nie wiadomo, gdzie się znajduje.
Tomek słuchał z zaciekawieniem.
W pewnym momencie, do sklepu weszła Anna.
- Widzę, że różdżka już Ciebie wybrała – powiedziała do syna po polsku.
- Tak mamo. To leszaczyna, z rdzeniem z włókna smoczego serca. – pochwalił się.
- Ja też poproszę różdżkę. – powiedziała Anna.
Pan Olivander, był bardzo zdziwiony, że kobieta po trzydziestce chce kupić różdżkę.
- Poprzednia różdżka się złamała. Uczyła mnie mama, w Polsce. Jednak nie chodziłam do żadnej szkoły magii.  – powiedziała po angielsku.
Pan Olivander, znowu poszedł szukać różdżki, i szybko znalazł o jasnobrązowej barwie.
Anna chwyciła różdżkę i natychmiast zaświeciła jasnym światłem, które ją ogarnęło.
- To niesamowite! Jedyna różdżka, jaką zrobiłem z rdzeniem z włosa wili! I akurat wybiera Ciebie.
- Możliwe jest, żebym miała w sobie krew wili? – zapytała Anna.
- Jak najbardziej możliwe. Wile pochodzą z Bułgarii, ale już dawno się zaadaptowały się w innych krajach. Proponuję zapisać się na Wimgurok – korespondencyjny kurs magii.
Nagle do sklepu wszedł barczysty mężczyzna około czterdziestki. Włosy miał czarne, lekko siwe na skroniach.
Nos miał krótki i lekko zadarty do góry.
Nosił gęsty zarost i okulary.
- Witam pana. – przywitał go pan Olivander.
- Witam panie Olivander. Witam państwa. – przywitał się ze wszystkimi.

piątek, 25 maja 2018

Dziedzictwo Mroku - Rozdział 2

  Od spotkania Iana i Anny, minęło 8 miesięcy. Anna zaszła w ciążę, a Ian do tej pory się nie odezwał.
Być może dopadli go łowcy czarnoksiężników, zwani przez niego aurorami. A może po prostu chciał uniknąć odpowiedzialności, za spłodzenie dziecka.
Anna tego nie wiedziała.
W połowie września, roku 1987, przyszedł na świat Tomasz.
   Lata mijały, a Tomek, nie widział nic o swoim magicznym dziedzictwie. Chodził do normalnej mugolskiej szkoły i mieszkał z mamą, babcią i młodszą siostrą.
Pewnego dnia, zaatakował Tomka szkolny gang.
- Dawaj całą kasę, jaką dostałeś od matki! – krzyknął ich przywódca.
- Zostawcie mnie! – wrzasnął Tomek.
I nagle wszyscy napastnicy odlecieli jakby odepchnięci podmuchem wiatru.
Tego dnia, do szkoły została wezwana Anna.
- Mamo. Nie wiem co się stało. Oni mnie otoczyli, a chwilę później polecieli na ścianę. – tłumaczył się Tomek.
Wyszli ze szkoły.
- Tomciu. O czymś Ci nie mówiliśmy. Masz w sobie wielką moc. Jesteś czarodziejem. Tak jak Twój ojciec. – powiedziała Anna.
- Na prawdę jestem czarodziejem? A kim jest mój tata?
- Jest potężnym czarodziejem. Ścigali go łowcy czarnoksiężników. Nazwał ich aurorami.
Resztę drogi do domu, szli w milczeniu.
  Minął rok od bójki w szkole. Tomek chodził już do innej szkoły.
Nadszedł dzień jego jedenastych urodzin.
Był 14 września 1998 roku.
Tomek siedział w swoim pokoju i czekał na gości. Przyszło pięcioro dzieci z klasy Tomka. Nagle na parapecie, wylądowała sowa. Zaczęła stukać dziobem w okno. Tomek wpuścił ją do domu. Miała przymocowaną tubę, jak gołębie pocztowe, o których czytał w książce do historii.
Anna przyszła do pokoju syna i mocno się zdziwiła widząc sowę siedzącą na biurku.
Tomek otworzył tubę i wyjął list.  
Ostrożnie otworzył kopertę.
Zaczął czytać uważnie.
„Panie Sobieski.
Pragnę pana poinformować, że został pan przyjęty do Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie.
Ekspres Londyn – Hogwart, wyrusza o godzinie 9:00 z peronu 9 ¾ z dworca Kings Cross, 1 września.
Z poważaniem
Dyrektor Minerva Magonagall”
Na drugim pergaminie, była lista rzeczy potrzebnych w szkole.
„UMUNDUROWANIE
1.Trzy komplety szat roboczych(czarnych)
2.Jedną zwykłą spiczastą tiarę dzienną(czarną)
3.Jedną parę rękawic ochronnych(ze smoczej skóry albo podobnego rodzaju)

PODRĘCZNIKI
1.Standardowa księga zaklęć(1 stopień) - Miranda Goshawk
2.Dzieje magii - Bathilda Bagshot
3.Teoria magii - Adalbert Waffling
4.Wprowadzenie do transmutacjii(dla początkujących) - Emerik Switch
5.Tysiąc magicznych ziół i grzybów - Phylida Spore
6.Magiczne wzory i napoje - Arsenius Jiggera
7.Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć - Newt Scamander
8.Ciemne moce: Poradnik samoobrony - Quentin Trimble
9.Harry Potter: Jak zdobył wieczną chwałę - Justin Hanson
10.Zasady gry w Quiidditcha - Estemona Tynsa

POZOSTAŁE WYPOSAŻENIE
1 różdżka
1 cynowy kociołek rozmiar 2
1 zestaw szklanych lub kryształowych fiolek
1 teleskop
1 miedziana waga z odważnikami

Studenci mogą również posiadać SOWĘ, KOTA lub ROPUCHĘ.”

Tomek już wiedział, że czekają ich magiczne zakupy.

Dziedzictwo Mroku - Rozdział 1

    To było zimą, roku 1987. Ian Green ogrzewał w mugolskim pubie, nad Tamizą.
Siedział przy barze i popijał słodową whisky.
Nagle do środka weszła młoda blondynka i usiadła obok Iana.
- Co tam popijasz przystojniaku? – zapytała.
Ian skinął głową i zawołał barmana.
- Poproszę dwa razy Johnny Walkera. – powiedział
Barman skinął głową i nalał whisky do dwóch szklanek.
- Green. Ian Green. – przedstawił się.
- Co pana tu sprowadza panie Green? – zapytała blondynka.
- Interesy panno...
- Sobieska. Anna Sobieska.  – odpowiedziała blondynka.
Na rozmowie z Anną, Ianowi minęła ponad godzina.
Okazało się, że pochodzi z hutniczego miasta, w południowo - wschodniej Polsce.
- Anno. Powiedz mi jeszcze raz, jak nazywa się Twoje rodzinne miasto? – zapytał Ian.
- To małe hutniczo – przemysłowe miasto. Starachowice. Na północ od Kielc.
Rozmowa dalej się ciągnęła.
Wreszcie Ian chciał wynająć pokój i pójść spać. Anna również chciała wynająć pokój dla siebie. Niestety okazało się, że jest wolny tylko jeden pokój.
Ian i Anna podjęli decyzję, że wynajmią pokój razem.
  Ian zakochał się w Annie od pierwszego wejrzenia. Kochali się całą noc.
Iana obudził wczesnym rankiem, dziwny hałas.
Gdy otworzył oczy, ukazała mu się dziwna scena. Telewizor lewitował, a szafka tańczyła.
On sam nie rzucił żadnego zaklęcia. Chwilę później Anna obudziła się i z przerażeniem obserwowała tańczącą szafkę.
- Ian. Co to jest. To jakieś czary? – Zapytała Anna.
Nagle rozległo się łomotanie do drzwi.
Anna zaczęła krzyczeć, i nagle drzwi wyleciały z zawiasów i pomknęły przez cały korytarz. Niewątpliwie Anna była czarownicą, chociaż o tym nie wiedziała.
Uciekli razem, nie mówiąc do siebie ani słowa.
- Anno. Jesteś czarownicą! – krzyknął Ian.
- Nawet o tym nie wiedziałam. Ale od zawsze czułam, że jestem niezwykła.
Wybiegli z karczmy. Nagle na ich drodze deportował się oddział aurorów.
Biegli przed siebie, cudem unikając zaklęć oszałamiających, rzucanych przez aurorów.
- Ian. Kim oni są?! – krzyknęła Anna.
- To aurorzy – łowcy czarnoksiężników.
- Jesteś czarnoksiężnikiem?
- Byłem. Porzuciłem ich lata temu. A teraz chwyć mnie za rękę.
Anna, niechętnie chwyciła Iana za rękę.
Chwilę później teleportowali się.
Wylądowali nad Tamizą, na przedmieściach Londynu.
- Anno. Teraz musimy się rozdzielić. To mnie szukają. Ty będziesz bezpieczna u siebie. – powiedział Ian
Anna wyjęła z torebki długopis i zapisała na chusteczce, swój adres. Odcisnęła usta na chusteczce i pocałowała Iana.
- Kiedyś jeszcze się zobaczymy. – powiedział Ian i teleportował się.