Tomoden Tales
środa, 1 maja 2024
Królowie Los Santos - Rozdział 2
niedziela, 24 lipca 2022
Królowie Los Santos - Rozdział 1
czwartek, 10 lutego 2022
Mroczny Chaos - Rozdział 1
niedziela, 1 sierpnia 2021
Dziedzictwo Mroku - Rozdział 13
czwartek, 4 marca 2021
Dziedzictwo Mroku - Rozdział 12
Minęło 7 tygodni od Halloween, i zbliżały się
święta Bożego Narodzenia. Na tydzień przed przerwą świąteczną, profesor
Flitwick ubierał ogromną choinkę w Wielkiej Sali.
Dwa dni później, Tom siedział w przedziale pociągu z Alanem,
Benem, Sebem, Jimem i babcią, w drodze do Londynu.
Po ośmiu godzinach podróży, wysiadł na stacji King’s Cross,
na peronie 9 ¾, gdzie czekała na niego mama.
- Alan, Ben, Seb. Do zobaczenia po świętach. Napiszcie co
dostaliście pod choinkę. – powiedział Tom do przyjaciół.
- Na pewno napiszę – zapewnił go Alan. – Wyglądaj mojej
sowy.
Tom pożegnał się
z resztą przyjaciół i podszedł do przyrodniego brata.
- Jim. Do zobaczenia na świątecznym śniadaniu u mnie.
- Póki co wracam do domu do Manchesteru. Ale będziemy na
śniadaniu.
- Mój dom jest podłączony do sieci Fiu, więc spokojnie
możecie dotrzeć w ten sposób. – powiedział Tom do Jima.
Tom przywitał
się z mamą i z siostrą, a babcia przytuliła swoją córkę.
- Dawno Cię nie
widziałam Aniu. – powiedziała Dana po polsku do córki.
Siostra Toma, Abi była od niego niższa i miała długie blond
włosy. Była młodsza od niego o 5 lat.
Tom, Abi, jego
mama i babcia poszli do metra i pojechali do domu przy Ealing Road.
Następnego dnia Tom ubierał choinkę razem z mamą, babcią i
siostrą.
Do świąt Bożego Narodzenia zostały dwa dni. Babcia Toma
piekła pierniczki, a Tom i Abi później ozdabiali je lukrem.
W końcu nastał 24-ty grudnia.
Tego dnia każdy w domu pomagał w przygotowaniach do
wieczerzy wigilijnej.
Wieczorem zasiedli
do stołu. Był pieczony szczupak, kutia, pierogi z kapustą i grzybami, których
Tom nie lubił.
Na stole były też ciasta. Makowiec, piernik, sernik, a także
tarta z jabłkami.
Po kolacji Tom zabrał się za otwieranie prezentów. Od mamy dostał
nowy strój do quidditcha w barwach Ravenclawu, a od babci książkę o różdżkach.
Następnego dnia, z samego rana w kominku w domu Toma, buchnął
zielony ogień i pojawili się Jim, Ian i czarnowłosy wysoki chłopak.
- Część Tom. To mój brat Seth. – powiedział Jim.
- Część Seth. Jestem Tom. – przedstawił się. – Kiedy idziesz
do Hogwartu?
- Za rok. Już nie mogę się doczekać. – odpowiedział Seth.
- Część tato. Już się nie ukrywasz? – zapytał Tom ojca.
- Uniewinnili mnie. Przecież byłem pod wpływem klątwy
Imperius. – odparł Ian.
Wszyscy podeszli
do stołu, na którym leżały dwie pieczone kaczki, pieczeń wieprzowa, a w dzbanku
był kompot z suszonych owoców. W misce leżały pieczone ziemniaki.
Wszyscy zasiedli do stołu i zaczęli jeść. Następnie Tom
znowu poszedł pod choinkę i zaczął rozpakować prezenty od ojca i przyrodnich
braci.
Od ojca dostał oprawione w ramkę zdjęcie z autografem Ginny
Weasley, grającej w Harpiach z Holyhead. Od Setha dostał szalik i czapkę z
herbem Hapii z Holyhead. A od Jima dostał bilet na mecz Manchester United –
Chelsea FC i piłkę futbolową.
Abi dostała sweter i szalik od Iana.
- Czas bym
powiedział wam o tym, co pisałem w liście. – powiedział Ian.
Wszyscy rozsiedli się na kanapie i w fotelach.
- No to mów tato. Czekam na to od Halloween. – powiedział
Tom.
- Prześledziłem drzewo genealogiczne mojej rodziny. I dowiedziałem
się, że jesteśmy spokrewnieni z Izoldą Sayre, która założyła razem z mężem
mugolem szkołę Ilvermorny w Massachusetts. Izolda była spokrewniona z Salazarem
Slytherinem. Teraz już wiem dlaczego wszyscy w mojej rodzinie byli w Slytherinie.
A to oznacza, że moim kuzynem był Lord Voldemort.
Zapanowało milczenie i było słychać tylko tykanie zegara.
sobota, 27 lutego 2021
Dziedzictwo Mroku - Rozdział 11
Minęło półtora miesiąca od pamiętnej lekcji latania. W tym czasie Tom z przyjaciółmi, uczęszczał na lekcje. Najciekawsze były zajęcia z Obrony Przed Czarną Magią i Opieki Nad Magicznymi Stworzeniami. Najnudniejsze były lekcje Historii Magii z profesorem Binsem.
Zbliżała się Noc Duchów – Halloween.
Po Bitwie o Hogwart, w przeciągu roku udało się naprawić zniszczenia Wielkiej Sali, gdzie miała się odbyć uczta.
Tego dnia, w Halloween, Tom poszedł z resztą Krukonów na śniadanie.
Gdy Tom jadł tosty z szynką i jajkiem, nadleciała sowa. Wielki brązowy puchacz wylądował przed nim. W dziobie miał list zaadresowany do niego.
Tom wziął list i poczęstował sowę tostem.
Otworzył list i zaczął czytać.
„Drogi Tomie.
Zacząłem badać drzewo genealogiczne rodziny Green. Dotarłem do linii mojej matki z siedemnastego wieku. Wszystko wskazuje na to, że wywodzimy się od znamienitego rodu. Ale to wszystko przekażę wam w Boże Narodzenie, w waszym domu w Londynie. Wesołego Halloween.
Ian Green”
Tom szybko poszedł do stołu Ślizgonów, przy którym siedział Jim i pokazał mu list. Jego przyrodni brat przeczytał list z ogromnym zdziwieniem.
- Ciekawe co tata odkrył. Ale to nie może przebić tego, że jestem potomkiem króla Jana III Sobieskiego. – powiedział Tom.
Po kilku godzinach, rozpoczęła się uczta z okazji Nocy Duchów.
Już na samym początku, do Wielkiej Sali wleciały wszystkie duchy opiekuńcze domów w Hogwarcie.
Gdy wszyscy uczniowie i nauczyciele, zasiedli do stołów, nagle pojawiło się na nich różnorakie jedzenie i napoje.
Nad głowami uczniów unosiły się dyniowe lampiony.
Duchy zaczęły latać nad stołami.
Tom zauważył, że brakuje ducha Gryffindoru – Sir Nicolasa, zwanego Prawie Bezgłowym Nickiem. Podszedł do Alana, który siedział przy stole Gryfonów.
- Alan. A gdzie jest Prawie Bezgłowy Nick? Zawsze był przy waszym stole.
- Dzisiaj jest 507-ma rocznica jego śmierci. I znowu odrzucili jego podanie od dołączenie do Polowania Bez Głów. Przynajmniej tak mówił nasz prefekt. – odpowiedział Alan.
Resztę wieczoru Tom spędził przy stole Krukonów, zajadając się pieczonym kurczakiem, a następnie babeczkami.
Dziedzictwo Mroku - Rozdział 10
Tom, Ben, Sebastian i reszta pierwszoroczniaków, udali się na błonia, na lekcję latania na miotle. Tom dumnie trzymał swoją miotłę Błyskawica, a na głowie miał czapkę pilotkę od Alana.
Lekcję latania na miotle odbywały się tylko na pierwszym roku w Hogwarcie. W kolejnych latach, zawodnicy qudditcha, trenowali już samodzielnie z drużyną swojego domu.
Gdy dotarli na miejsce, powitała ich pani Hooch.
- Witam was na pierwszej lekcji latania. Stańcie obok miotły. Wyciągnijcie rękę i powiedzcie „Do mnie!”
- Do mnie! – krzyknął Tom, i jego Błyskawica, natychmiast podskoczyła, wprost do jego dłoni.
- A teraz dosiądźcie mioteł i odepchnijcie się nogami od ziemi. Polećcie do przodu i wylądujcie.
Tom wykonał polecenie i po chwili unosił się w powietrzu. Pochylił się do przodu i nagle wystrzelił jak strzała. Wyhamował w ostatniej chwili, mało nie uderzając w mury zamku. Obejrzał się za siebie i zauważył, że jedna Krukonka, nie może opanować miotły w locie. Zawrócił i szybko poleciał w jej stronę. Okazało się, że to była Niki Brown. Do ziemi było dobre 12 stóp.
Tom poleciał najszybciej jak mógł w stronę Niki. Wyrównał lot, tak jak uczył go ojciec.
- Chwyć mnie za rękę! – krzyknął Tom. Jednak Niki była za bardzo przerażona i nie dotarły do niej słowa Toma.
Zawrócił i trzymając się miotły jedną ręką, podleciał do Niki od przodu. Drugą ręką chwycił ją za rękę i powoli zaczął obniżać lot. Gdy wylądowali, Niki miała łzy w oczach.
- Dzięki Tom. Byłam pewna, że spadnę z miotły! – krzyknęła i pocałowała go na oczach całej klasy.
Chwilę później na błonia przyszli profesor Flitwick i Madame Hooch
- Panie Sobieski! To było imponujące! – krzyknął profesor Flitwick– 50 punktów dla Ravenclawu za uratowanie panny Brown.
- Filiusie. Myślę, że 50 punktów dla Ravenclawu, to za mała nagroda dla pana Sobieskiego. Dzięki niezwykłemu refleksowi, zasługuje na grę w reprezentacji Ravenclawu w quidditcha. – powiedziała Madame Hooch. – Będziesz wyśmienitym obrońcą Tom.
I tak oto, Tom dostał kolejny prezent urodzinowy. Miał zostać obrońcą drużyny Ravenclawu.